Po dokonanym transferze zastanawiałam się jakie objawy, cokolwiek pojawi
się żebym mogła stwierdzić, że się udało? Analizowałam, czytałam, szukałam i
tak naprawdę nie było nic. Jedna z informacji głosiła, że 6 – 10 dnia po
transferze może pojawić się krwawienie implantacyjne. Więc czekałam. Z jednej
strony chciałam, aby się pojawiło ale z drugiej, może lepiej nie bo to mogłoby
świadczyć o nie przyjęciu się zarodka. Ostatecznie doszłam do porozumienia z
samą sobą, że chyba wolę nie mieć żadnego krwawienia, skoro może a nie musi się
pojawić. Ostatecznie ni pojawiło się. Podpytywałam koleżanki, które zaszły w
ciążę metodami naturalnymi, jak i przez in vitro. Część z nich miała plamienie
implantacyjne inne nie. Nie pozostało nic innego jak tylko czekać.
Postanowiłam, że wytrzymam do poniedziałkowej bety (ok. 2 tygodnie po transferze) ale jednak nie
wytrzymaliśmy i w niedzielę rano wykonano test sikany J z wynikiem pozytywnym.
Tak więc reasumując – nie miałam żadnych objawów ciąży.
Jedyne co mi się działo po transferze to było pobolewanie brzucha. Kłucie,
ból jakby na okres. Coś takiego można odczytywać jako implantację zarodka ale
nie ma reguły, że musi być takie pobolewanie a jak jest to nie koniecznie
dobrze. Czyli jak zwykle nie ma żadnych zasad. Rozmawiając z koleżankami po in vitro
usłyszałam, że za każdym razem odczuwały inaczej.
Jakie mogą być objawy ciąży ale nie muszą:
Brak miesiączki.
Plamienie implantacyjne – powstaje na skutek zagnieżdżenia się zarodka w
macicy, mogą być odczuwalne niewielkie skurcze.
Bóle głowy, nudności, poranne mdłości, obrzęk,
wrażliwość i bolesność piersi, rozdrażnienie, osłabienie, zmienność nastrojów,
niewielkie podwyższenie temperatury ciała
Objawy ciąży po in vitro są identyczne jak w przypadku ciąży naturalnej a
różnica polega na tym, że kobiety po in vitro mają świadomość takiej możliwości,
wiedzą kiedy to następuje i baczniej obserwują swój organizm.
Reasumując, nie da się jednoznacznie stwierdzić na podstawie jakiegokolwiek
objawu czy jego braku ciąży. Zawsze jest to indywidualną sprawą każdego
organizmu.
Nie pomogłam nikomu ale taka jest prawda.
Ja obserwując siebie nie podejrzewałam, że się udało a jednak J.
pomogłaś.. mnie uspokoiłaś. Dziekuje :)
OdpowiedzUsuń*niekoniecznie to jedno słowo.
OdpowiedzUsuń