niedziela, 13 kwietnia 2014

Kilka słów wstępu

Zacznę od początku. Jestem kobietą po 30 i to grubo po 30. Od dłuższego czasu staraliśmy się z mężem o dziecko, niestety, efektów było brak. Niedawno trafiliśmy do kliniki leczenia niepłodności i wreszcie drgnęło. Postanowiłam, że jak się uda zacznę pisać bloga, który może pomoże innym podjąć decyzję, którą my podjęliśmy. Zdecydowaliśmy się na in vitro i dzisiaj, po pierwszej próbie, zobaczyliśmy dwie kreski :). Udało się więc zaczynam moją opowieść.
Postaram się pisać regularnie ale dzisiaj musicie mi wybaczyć bo jeszcze nie dotarło do mnie to co zobaczyłam :) i pewnie wiele nie będę się udzielała w to niedzielne popołudnie - niedzielę palmową :).
Jutro idę potwierdzić sikańca krwią - czyli beta hcg.
Chciałabym zachęcić wszystkie pary borykające się z problemami z zajściem w ciążę do in vitro. Nie należy uważać tego jako ostateczność bo czekanie do momentu, kiedy nic już nie da się zrobić sprawia, że tak właśnie jest postrzegana. To metoda idealna dla par, które mają lepsze bądź słabsze wyniki i nic z naturalnych starań nie wychodzi. Im lepsze wyniki, tym większe prawdopodobieństwo sukcesu. Napiszę Wam później co i jak po kolei się dzieje, boli czy nie boli i jak długo to trwa.
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia :).

A.F.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz