poniedziałek, 19 maja 2014

Nie udało się :(

Trochę trwało zanim piszę. Niestety, moje pierwsze usg okazało się niepowodzeniem. Zarodek był zbyt mały a serce biło wolno. Kazano mi przyjść na powtórkę i dziewięć dni później zapadł wyrok. Zarodek nie okazywał oznak życia, nie urósł nawet o milimetr a serduszka nie było widać. Niestety, ciąża obumarła. Powiem, że na początku drogi in vitro nie pomyślałam o takim scenariuszu a tym bardziej nawet nie pomyślałam o tym widząc dwie kreski. Jak to nie można się cieszyć na zapas. Dzisiaj jest lepiej, byłam u miejscowego ginekologa, która mnie pocieszyła i podniosła na duchu mówiąc, że taka sytuacja nie jest niczym niezwykłym i nie świadczy o jakimś problemie, nie stoi na przeszkodzie do przyszłej, zdrowej ciąży. Co mnie jeszcze niesamowicie zaskoczyło. Po tym jak podczas rejestracji powiedziałam, że już w ciąży zasadniczo nie jestem i jest to ciąża martwa, pani rejestratorka uznała chyba, że nie jest wskazane, abym siedziała godzinami z kobietami w ciąży i dołączyła karteczkę żeby mnie przyjąć jako pierwszą. Było to naprawdę miłe z jej strony. Bardzo bałam się dzisiejszej wizyty głownie ze względu na to. Teraz czekam na samoistne poronienie. Jest to zdecydowanie lepsze od łyżeczkowania, gdyż nie dochodzi do ingerencji w organizm, co w przyszłości może utrudnić zajście w ciążę. Takie trochę przygnębiające to oczekiwanie ale wyjścia nie ma. Całość jest trudna do przejścia, psychika nie jest gotowa na takie sytuacje. Jest ciężko i to bardzo dlatego nie mogłam wcześniej nic napisać bo to tak boli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz