Kolejny dzień mija. Na razie bez zmian. Z resztą czego się spodziewać. Jutro
odbieram wypis ze szpitala i zobaczymy cóż tam zapisali. Po zabiegu niby ok. cały
czas praktycznie leżę bo jestem słaba. Może sam zabieg nie jest tak
wyczerpujący ale poprzedzający go dzień i noc po tabletkach, gdy myślałam, że
cała krew ze mnie odpłynęła bo taka słaba byłam. Ponadto to trzecia narkoza od
lutego więc mam chyba prawo czuć się przemęczona. Stresy też zrobiły swoje. Krwawienie
ciągle jest ale pewnie tak pozostanie. Zastanawiałam się czy nie poszukać
filmiku w necie jak taki zabieg wygląda ale zrezygnowałam. Nie będę się
dręczyła.
Koleżanka mówiła, że u niej są organizowane spotkania dla par, którym nie
udało się in vitro. W większych miastach organizowane są grupy wsparcia dla
osób, które straciły dziecko a sposób utraty nie ma znaczenia. Uważam, że to
bardzo fajna sprawa. Móc porozmawiać z osobami, które są w podobnej sytuacji,
na pewno bardzo pomaga, daje siłę i nadzieję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz